sobota, 19 sierpnia 2017

Polska jest piękna

Lato to taka szczególna pora roku, kiedy gwałtownie wzrasta ilość publikowanych zdjęć w social media - to chyba każdy zauważył. Morze, góry, jeziora w różnej kombinacji, o różnej porze dnia czy nocy albo po prostu te same zdjęcia z zagranicznego kurortu. Wśród obserwowanych przeze mnie profili na Instagramie chyba tylko jeden użytkownik publikował coś więcej spoza hotelu niż zdjęcie piwa na tle basenu na terenie kurortu czy też palmy (oczywiście rosnącej na terenie kurortu). Dobra załóżmy, że takie profile można policzyć na palcach jednej ręki, żeby nie było, że się czepiam.

Osobiście miałam takie szczęście, że moje rodzinne wakacje nigdy nie wyglądały tak samo. Jak tylko podrosłam i mniej jęczałam, to zaczęło się chodzenie... dużo chodzenia i zwiedzania. Malbork, Trójmiasto, Zakopane, Mazury, a nawet Puszcza Białowieska - większość najpopularniejszych i może mniej popularnych miejsc w Polsce zjechałam wzdłuż i wszerz. Nawet teraz, pisząc post nie mogę sobie wszystkich lokalizacji przypomnieć ;) Zawsze sobie obiecałam, że jak już będę duża i samodzielna to będę jeździć na morze i leżeć plackiem na plaży. Niestety wdałam się w tatę i będąc nad morzem to jeden czy dwa dni musiały być "objazdowe" - czyli pojedźmy tam, bo jest takie coś i tam, bo coś innego.  Nie mogłam w pewnym momencie dłużej siedzieć w jednym miejscu. I tym oto sposobem wraz z M. zachodnie wybrzeże w większości objechaliśmy. 
W tym roku padło na góry i żeby za ciężko nie było to pojechaliśmy w Góry Stołowe, które pokochałam będąc tam kiedyś, dawno temu z rodzicami, od pierwszego pagórka. Oczywiście trzeba było zahaczyć o Książ (do dzisiaj M nie może przeżyć kosmicznej kwoty biletów, a mnie to nadal śmieszy), Szczeliniec Wielki, Błędne Skały, Kompleks Riese. Bałam się, że nie zdążymy zobaczyć wszystkiego, ale mimo przymusowej przerwy - przemokliśmy do suchej nitki, idąc do auta (tylko 200m), to zostały 2-3 dni na odpoczynek (moje wieczory w hotelu wyglądały tak, że jak miałam wstać z łóżka to krzyczałam w myślach "moje stópki, moje stópki, moje stópki") - było śmiesznie, ale właśnie takie wakacje, wycieczki są najlepsze. Bo za jakiś czas będzie, co wspominać. Wspominać z uśmiechem na twarzy. 
Teraz słowem wyjaśnienia, bo wiem czego się można po podobnym wpisie spodziewać: nie zazdroszczę, nie mam bólu czterech liter, bo ktoś pojechał do Egiptu, Tunezji czy innej Grecji. Nas na to stać i nikomu nie liczę pieniędzy ani nie każę teraz zaraz jechać w Polskę, ale dlaczego mam zachwycać się urokami innego państwa, jak u nas jest tyle pięknych miejsc, wartych zobaczenia albo i nawet pozwolę sobie napisać koniecznych do zobaczenia. Piękne i urozmaicone ukształtowanie terenu i sama historia naszego państwa powinna chociaż w małym stopniu pobudzić chęć poświęcenia jednego urlopu i zobaczenia jakiegoś skrawka Polski. Nie pisze tu o naszym Bałtyku, bo tam o pogodę ciężko trochę (wiem z doświadczenia)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daruj sobie uszczypliwe komentarze.
Mylić się rzecz ludzka, ale czasem uznawane przez Was "pomyłki" są celowe - tzw. gra słów.
Jeśli będę chciała przeczytać Twojego bloga, zrobię to.
Spamując nie zachęcisz mnie do odwiedzin.
A poza tym, dzięki za poświęcony czas :)