Większość
ludzi nie lubi jamników. Małe to, głośne, zadziorne i w ogóle ble.
Zazwyczaj właśnie te osoby nigdy nie miały styczności z
niskopodłogowcami albo jamnik sąsiada-idioty dziabnął tego ludzia, kiedy
ten ludź był małym grzydlem.
Słowo
wyjaśnienia - oczywiście to moje zdanie, jako człowiek żyjący od prawie
22 lat z psami pod jednym dachem - i to jamnikami to jakieś
doświadczenie mam - małe, bo małe, ale mam. To nie jest tak, że jamnik
jest groźny czy wredny (no chociaż z tym to różnie bywa). Pierwszy
jamnik czarna podpalana suczka - Baja, to był ewenement i to wredny
ewenement, bo trafiła do nas w wieku ośmiu tygodni. No to wiadomo -
rozpieszczone to było i rządziło w domu, oj rządziło. Niestety w wieku
17 lat musieliśmy Baję uśpić - tutaj pozwolę sobie napisać: kastrujcie
swoje psy (zwłaszcza suczki), bo nawet jeśli suka miała szczenięta i tak
jest ryzyko zachorowania na ropomacicze (po naszemu to po prostu rak
narządów rozrodczych). U Bai się późno zorientowaliśmy, bo to też twarda
sztuka była. Po operacji wytrzymała z nami jeszcze 5 lat, potem bardzo
podupadła na zdrowiu i trzeba było ją uśpić (tak, uważam, że to była
dobra decyzja, i nie mamy żadnych wyrzutów sumienia, bo największym
dowodem miłości do psa jest pozwolić mu odejść bez cierpienia, a to ją
tylko mogło u nas czekać). Niezbyt fajne zakończenie, ale zasnęła na
kanapie przed telewizorem (akurat był mecz Manchester United - Chelsea)
otoczona całą rodziną. Trzeba się było pozbierać, ale jak się przez całe
życie wracało do domu i witał cię merdający ogon pod drzwiami to długo
nie mogłam siedzieć w pustym domu przez większość dnia, kiedy wszyscy w
pracy byli. Koniec końców pojechaliśmy pod Wrocław po Balę - egzemplarz
marmurkowy. Do dzisiaj się śmiejemy, że sama mam znamiona na ciele to i
Bala do mnie pasuje. Może coś w tym być, bo jak tylko w internecie
zobaczyłam miniaturkę merle to wpadłam po uszy i wiedziałam, że taki
będzie nasz następny przyjaciel. I tak od prawie 8 lat mamy chodzącego
marmurka.
W
tym roku moja mama stwierdziła, że miała czarnego jamnika, ma marmura
to przyjmie pod swój dach następnego - rudego. Szczęśliwym trafem pod
Wrocławiem w maju miały się urodzić rude jamniki standardowe. Także od
maja do lipca kiełkowała w nas decyzja - bierzemy następnego jamnika. I
tak oto od 1. lipca panoszy się Bata (tak wszystkie na B, bo "tradycja
musi być podtrzymana"). Pierwsze dni były ciężkie dla Bali - cały czas
była tylko ona a teraz jakieś rude małe i grube jamnikopodobne
stworzenie kręci się koło niej. Teraz już jest o wiele lepiej. Chociaż
myśleliśmy, że starsza i dojrzalsza Bala ustawi małego nicponia to
niestety się mocno rozczarowaliśmy, bo to maluch rozdaje karty i Bala
przeżywa kryzys wieku średniego (nie śmiejcie się, bo na lata psie Bala
ma ok 52 lat).
pierwsze chwile w nowym domku |
tak harcują po miesiącu życia razem |
Pisząc
ten post Bata siedzi z rodzicami w salonie, a Bala... u mnie w łóżku
pod kołderką. Tak, nasze jamniki śpią z nami w łóżku... albo to my śpimy
z nimi (zależy kto jak spojrzy).
Zapraszamy na instagrama i facebooka !
Jakie słodziaki!*________* My też śpimy z naszą psiną w łóżku (ale nasza jest zdecydowanie większa :D) ^^
OdpowiedzUsuńPiękne psiaki :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam uprzedzeń co do rasy piesków. Dla mnie wszystkie są piękne i słodziutkie, gdybym mogła wzięłabym wszystkie ze schroniska :D
OdpowiedzUsuńJakie fajne! Kiedyś miałam jamniczkę i był to najwierniejszy zwierzak na świecie <3
OdpowiedzUsuń